Dołącz

Mikołaj ma superbabcię

Trwają Kiermasze Świąteczne organizowane przez wolontariuszy Biura Młodych Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”, na wyższych uczelniach w Warszawie i Krakowie. Razem pomóżmy w leczeniu i rehabilitacji 20-letniego Mikołaja Kwietnia.

Niechętnie pani Ewa wraca do wspomnień sprzed 20 lat. Dramatycznie przeżyła przyjście Mikołaja na świat. Zagrożone było nie tylko życie jej wnuka. Córki – również. Trzy minuty niedotlenienia sprawiły, że chłopiec urodził się z porażeniem mózgowym. Przez ewidentną winę lekarza.

Pani Ewa ma siedemdziesiąt dziewięć lat. Mikołaja wychowuje samotnie. Rodziców wnuka nie wini. Tłumaczy, że najwidoczniej nie znajdowali i nie znajdują w sobie sił, by zajmować się niepełnosprawnym synem.

Gdy poinformowano mnie, że wolontariusze Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko” zorganizują dla Mikołaja tegoroczny Kiermasz Świąteczny, ucieszyłam się ogromnie. Cieszę się do teraz. Nie jest nam łatwo. Koszty leczenia, rehabilitacji są spore – tłumaczy.

Nie załamuje rąk. Nigdy tego nie robiła. Mimo problemów umie się uśmiechać. Podkreśla, że z Mikołajem łączy ją wielka miłość. 20-latek nie porozumiewa się werbalnie, ale też potrafi okazywać uczucia: często przytula babcię, głaszcze ją, całuje w policzki, dłoń. Albo krzyżuje ręce na piersi, co znaczy „kocham cię”. Jest bystry, niebywale pogodny i wrażliwy. Bywa, że milczy, kiedy coś go boli, bo nie chce babci sobą martwić. Ogromnie przeżył śmierć dziadka. Z nim również miał głęboką więź.

Mąż zmarł dwa lata temu – opowiada pani Ewa. – Z Mikołajem miał cudowny kontakt. Pokazywał mu świat. Chodzili do kina, teatru, odwiedzali zabytki Krakowa, jeździli pendolino, czytali książki. Balonem też lecieli. Dla wnuka to był niezwykły czas. Od śmierci męża jest nam ciężko, chociażby z racji na mój wiek.

Pani Ewa wie, że w każdej chwili może całkowicie opaść z sił albo że w ogóle może jej zabraknąć. Już teraz zabezpieczyła wnuka. Pod koniec ubiegłego roku postarała się o miejsce dla niego w Domu Pomocy Społecznej.

Przede wszystkim mieszkamy razem, ale to miejsce w DPS-ie daje mi poczucie pewności – mówi. – W lipcu wnuk uległ poważnemu wypadkowi. Wypadł z wózka podczas zajęć w DPS-ie. Miał wybite trzy przednie zęby, połamaną szczękę…

Mikołaj był reanimowany. Dwukrotnie wprowadzano go w śpiączkę farmakologiczną. W opłucnej miał ropniaka i ponad litr wody. Doszła do tego odma. Przeszedł trzy operacje. Od tamtej pory odżywiany jest pozajelitowo. Pani Ewa karmi go co dwie godziny.

Rozumie Mikołaj, że zawsze może na babcię liczyć. Często kieruje więc kciuki w górę. Pokazuje, że jego babcia jest super.

Wnuk nie jest wymagającą osobą – zaznacza pani Ewa. – Teraz jego całym światem są portale społecznościowe. Poza znajomymi z internetu albo ze szkoły bliskich osób właściwie nie ma. Nikt go nie odwiedza.

Anita Morga, która koordynuje organizację Kiermaszów Świątecznych, zaznacza, że w domu pani Ewy i Mikołaja nasi wolontariusze spotkali się z piękną i szczerą więzią rodzinną.

Mikołaja i jego babcię odwiedziliśmy na samym początku kiermaszowych przygotowań. Zależało nam, aby poznać rodzinę, dla której mieliśmy działać przez kolejne półtora miesiąca. Kiedy otworzyły się drzwi windy, rozpromieniona pani Ewa czekała na nas w progu mieszkania. Wystarczyło tylko jedno spojrzenie, aby wiedzieć, że to dom pełen miłości. Mikołaj ujął nas swym uśmiechem, a babcia przyjęła nas niemal tak, jakbyśmy i my byli jej wnukami. Po wyjściu długo jeszcze rozmawialiśmy o tym, co się wydarzyło tego popołudnia, planując równocześnie, jak działać, aby pomóc tej rodzinie.

Wojciech Szczawiński