Dołącz

25 lipca 2013

Lubiatowo 2013, dzień siódmy i ósmy

Za nami ciężki czas przygotowań i biegania po urzędach od świtu do zmierzchu. Godziny planowania, załatwiania skutecznie zajmowały nam każdą wolną chwile. Stąd też wynikało nasze milczenie i mała przerwa w relacjonowaniu zdarzeń z „Zielonego Mrowiska”.

Ostatnie dwa dni, w całości poświęcone były przygotowaniom do naszego Pikniku Integracyjnego „Spotkajmy się po raz trzeci w Lubiatowie”. Był to czas, który niósł z sobą ogromny wysiłek, zarówno intelektualny, jak i fizyczny. Niemalże bez przerwy wychodziły kolejne sprawy, które udało się załatwić na „plus” lub wręcz przeciwnie – coś nam się „sypało”.

Ciągłe kombinowanie, by wszystko dopiąć na ostatni guzik, by dobrze rozdzielić zadania, kosztowało nas sporo energii. Ponadto przeszliśmy 5-godzinne szkolenie z zakresu udzielania pierwszej pomocy. Na czterech fantomach ćwiczyliśmy resuscytację krążeniowo-oddechową, układanie poszkodowanego w pozycji bocznej ustalonej oraz reagowanie w sytuacjach zagrożenia życia. Ratownicy też, w bardzo prosty i praktyczny sposób, pokazali nam zasady korzystania z aparatu EEG.

Na dzień przed piknikiem „wysypało” nam się nagłośnienie, bez którego nie było możliwości prowadzenia czegokolwiek. Godziny spędzone na słuchawce telefonu zakończyły się sukcesem…. Mamy sprzęt!!! Robienie plakatów banerów, ulotek. oznakowanie terenu i rozwożenie torfu dosłownie i w przenośni  spędzały nam sen z powiek. Ale dzięki pomocy lokalnych wolontariuszy –udało się. Ewa, z wraku namiotu, jaki straszył przed bramą, zrobiła przepiękne „biuro fundacyjne”, chłopaki jeździli po stoły, ławki i krzesła, jakich potrzebowaliśmy na czas pikniku, wbijali paliki, by można było oznakować teren, Agata dowodziła pracami porządkowymi rozdzielając zdania miedzy tych, którzy mają „wolne przebiegi”.  Dziewczyny zajęły się robieniem plakatów, roznoszeniem ulotek, załatwianiem wjazdówek oraz ustalaniem szczegółów z mającymi przybyć na piknik artystami. Pozostawała jeszcze kwestia załatwienia namiotów, gdyż trzeba było się przygotować na „niepogodę”, tysiące telefonów… Nagle jest! Udało się! Mamy dwa dodatkowe namioty z restauracji w Sasinie!!! Kolejne dobre wieści przywiozła na „niesprawnym” rowerze Sandra, która nawiązała współprace z harcerzami, którzy nie tylko zgodzili się nam pożyczyć wojskowy namiot, ale i zaoferowali swoją pomoc podczas trwania pikniku. To była bardzo dobra wiadomość, bowiem to, czego najbardziej nam brakowało, to ręce do pracy.

Po kolacji mieliśmy odprawę, na której podsumowaliśmy wszystko, co udało się do tej pory zrobić. Rozdzieliliśmy też zadania, które były możliwe do zrealizowania jeszcze w nocy, oraz określiliśmy te, które musimy zrealizować rano przed piknikiem. Do późna  rozwoziliśmy torf, kleiliśmy identyfikatory oraz czołówki, obijaliśmy stoły w stare białe banery, by miały jednolity kolor oraz by zabezpieczyć je przed ewentualnymi uszkodzeniami. Okło trzeciej poszliśmy spać, mając świadomość, iż koniecznym jest wypocząć choć przez chwilę. Bowiem jutro przed nami wielki dzień