Kiedy zaczęliśmy zachodzić w głowę, jakim sposobem można by było rozwiązać ten problem, nagle na ścieżce pojawił się Pan Janek. Okazało się, iż dosłownie „spadł nam z nieba”, ponieważ jest zawodowym kierowcą, posiadającym uprawnienia do przewozu osób niepełnosprawnych. Pan Janek zadeklarował, iż może nam pomóc dotrzeć do firmy, która posiada busy dostosowane do przewozu osób niepełnosprawnych. Poza tym, jako mieszkaniec Lubiatowa i osoba z niepełnosprawnością, doskonale znał teren oraz lokalizację takich urzędów jak np. urząd gminy czy ośrodek zdrowia.
Korzystając z okazji, iż Pan Janek bardzo chciał nam pomóc, dwie osoby w koszulkach wolontariackich pojechały razem z nim, by załatwiać kluczowe dla nas sprawy, tj. wjazdówki na teren obozu, busy do przewozu osób niepełnosprawnych, straż czy karetkę. Reszta Wolontariuszy pozostających zastanawiała się nad wyborem lidera oraz zaplanowaniem całego wydarzenia.
Około 13.00, kiedy osom będącym w terenie udało się wrócić do obozowiska, rozpoczęło się niezwykłe szkolenie z Kasią Bąk – pracownikiem Fundacji, odpowiedzialnym za dział pomocy osobom niepełnosprawnym. Pierwszym zadaniem, które wprowadziło nas w tematykę szkolenia, było wypisanie na samoprzylepnych karteczkach wszystkiego, co kojarzy się nam ze słowem „osoba z niepełnosprawnością”, a następnie poprzyklejanie tych karteczek na rysunku człowieka. Kasia, jako osoba mająca duże doświadczenie w pracy osobami niepełnosprawnymi, wyczuliła nas na problemy, z jakimi te osoby najczęściej się spotykają. Ponadto poznaliśmy klasyfikacje niepełnosprawności. Następnie zostaliśmy podzieleni na 3 grupy, z których każda dostała na warsztat inny przypadek osoby potrzebującej pomocy. Naszym zadaniem było zaplanowanie dnia oraz tygodnia tej konkretnej osoby, zważając na jej specyficzne potrzeby. Następnie prezentowaliśmy efekt naszej pracy. Na koniec Kasia rozdała nam pozaklejane gogle, korki do uszu, rękawice oraz szaliki, którymi związała poszczególnym osobom kończyny, co miało na celu pomóc nam wczuć się w sytuacje osoby z niepełnosprawnością. Każda z grup miała do wykonania 3 zadania, wśród których znalazły się: rozłożenie namiotu czy gotowanie obiadu. Praca okazała się nie być łatwa, gogle skutecznie utrudniały pracę. Korki powodowały, iż mieliśmy problem z usłyszeniem komunikatów, a rękawice sprawiały, iż nawet najprostszy ruch stawał się niezgrabny i trudny. Kiedy zakończyliśmy nasze zadania i wspólnie zasiedliśmy do obiadu, okazało się, że musimy pozostać z akcesoriami, w które „wystroiła” nas Kasia, by również podczas posiłku wczuć się w sytuacje osób z niepełnosprawnością.
Po obiedzie przyjechała do nas Zuzia, która, wraz z wolontariuszami z Lubiatowa, jest dla nas ogromnym wsparciem podczas przygotowań do pikniku. Po jej wizycie i cennych wskazówkach, omawiając sobotni piknik, podzieliśmy się na grupy oraz w demokratycznym głosowaniu wybraliśmy lidera. Została nim nasza oaza spokoju – Agata Kłakowicz. Do późnych godzin nocnych rozdzielaliśmy zadania, dyskutując nad tym, co trzeba jeszcze zrobić. Po 22.00, przy kolacji, siedzieliśmy w obrębie swoich grup, rozdzielając odpowiedzialności na następny dzień. Kiedy zmęczenie zaczęło zamykać nam oczy, część osób poszła spać, reszta, wspólnie z Kasią Walaszek oraz Kasią Bąk, szukała rozwiązań dla kluczowych spraw, takich jak zaplecze sanitarne i catering, przygotowanie terenu dla osoby z niepełnosprawnością. Każdy z nas czuje już „na plecach” presję czasu, jednocześnie nie pozwalamy umrzeć nadziei w to, że będzie dobrze. Zasłyszane podczas festiwalu zdanie: „Tylko spokój może nas uratować” zdaje się być teraz najbardziej adekwatne. Mimo presji czasu staramy się więc „nie wkręcać”, bowiem tych kilka dni w „Zielonym Mrowisku” utwierdziło nas w przekonaniu, iż z takim składem damy radę. Wielce pomocny okazuję się być tu spokój Agaty, będącej naszą liderką, który nie powoduje czasowej nerwówki, lecz potęguje świadomość, iż naprawdę sobotni piknik może okazać się sukcesem.
|