Dołącz

24 stycznia 2011

„Dziecięce Betlejem” dla Zielonego Mikołaja

Przed kilkoma dniami nadszedł do naszej Fundacji niezwykły, bardzo wzruszający list. Napisała go Magda Rzymkowska, wolontariuszka, nauczycielka Szkoły Podstawowej nr 14 z Oddziałami Integracyjnymi im. Adama Mickiewicza w Zabrzu.

„Każdy z nas ma na tyle dużą dłoń, że może z niej uczynić Betlejem. Każdy z nas ma na tyle ciepłe serce, że może przyjąć nowo narodzoną miłość. Wystarczy do tego wiara i nadzieja, a wtedy miłość przyjdzie sama” – od mojego powrotu z rejsu „Małe Kilimandżaro”, którego organizatorem była Fundacja Anny Dymnej „Mimo Wszystko”, te słowa ciągle tkwią mi w pamięci.

Niebywałą radość sprawiła mi wiadomość o akcji z Zielonym Mikołajem – kolejnej inicjatywie Fundacji „Mimo Wszystko”. Bardzo chciałam się w nią włączyć. Od kilku lat jestem wolontariuszką, lubię różne wyzwania i chętnie pomagam.

Początkowo akcję z Zielonym Mikołajem przeprowadzano w tajemnicy. Jej wstępne założenie było proste: wydrukować emblemat Zielonego Mikołaja i, z napotkanymi ciekawymi ludźmi (a wszyscy są ciekawi), zrobić sobie z tym emblematem zdjęcie (a przy tym zapytać ich o zgodę na popieranie akcji). To wystarczyło by daną osobę wciągnąć w przedsięwzięcie. No to się postarałam!

Jestem melomanką, entuzjastką teatru (dzień bez teatru to dzień stracony), więc, będąc na kilku spektaklach, udało mi się zrobić zdjęcia osobom z pierwszych stron gazet. Z emblematami Zielonego Mikołaja sfotografowałam tej miary gwiazdy, co Anna Polony, Dorota Pomykała, Edyta Krzemień, Magdalena Piekorz, a także Marka Bałata. Do akcji przyłączyli się również: Michał Bajor, Iwona Loranc, Aleksandra Zawalska, Artur Gotz, Dorota Miśkiewicz oraz Grzegorz Turnau. Gdy tylko miałam okazję, zachęcałam artystów do zrobienia sobie zdjęć z emblematem Zielonego Mikołaja.

Wreszcie Fundacja Anny Dymnej ujawniła, że celem akcji jest pomoc osobom niepełnosprawnym, które dotknęła ubiegłoroczna powódź. Będąc w Warszawie, mogłam uczestniczyć w happeningu na Placu Zamkowym. Celem tego wydarzenia było ujawnienie, kim jest Zielony Mikołaj i kto za nim stoi – jaki jest sens tej akcji. Mając w domu ulotki oraz znaczki, postanowiłam jednak iść trochę dalej i na rzecz osób, które ucierpiały w powodzi, zrobić coś więcej.

W szkole podstawowej z oddziałami integracyjnymi w Zabrzu, w której pracuję, rozdałam dzieciom znaczki z Zielonym Mikołajem, a także ulotki. Przy okazji mówiłam nauczycielom o inicjatywie pomocy Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko” na rzecz powodzian. Oni informację tę przekazywali dalej (podczas zebrań z rodzicami uczniów).

Chciałam, aby jak najwięcej osób dowiedziało się o akcji na tak zacny cel. I myślę, że udało mi się „rozkręcić” ten projekt w całej naszej szkolnej społeczności. Wszyscy chodzili z przypiętymi znaczkami, na których widniał Zielony Mikołaj, i mówili o tej akcji. Oprócz tego zorganizowałam w swojej klasie konkurs pt. „List do Zielonego Mikołaja”. A zrobiłam to dlatego, ponieważ nie wszyscy uczniowie, jacy chcieli napisać list do Zielonego Mikołaja, korzystają z portali „Nasza Klasa” czy „Facebook”. Ten konkurs również spotkał się z wielkim odzewem. Dzieciaki pisały nie tylko listy, ale też piosenki, wierszyki itd. Niektóre były bardzo wzruszające, szczerze proszące o pomoc dla tych, którym jest ciężko.

„Zielony Mikołaju, chciałbym prosić o pomoc dla ludzi, którym okrutny los odebrał ich domy i dorobek całego życia. Proszę Cię o to, żeby powodzianie dostali pieniądze na odbudowę domów i mieli gdzie mieszkać, kiedy ich mieszkania będą remontowane i odbudowywane. Proszę Cię też o to, żeby mieli co jeść, żeby mieli gdzie spać, żeby ich dzieci dostały nowe zabawki i żeby mieli wesołe święta. Proszę Cię o to żeby mieli czym zastawić wigilijne stoły, żeby wraz z bliskimi mogli połamać opłatek oraz ubrać choinkę i dać dzieciom prezenty. Dajesz nadzieję i spełniasz marzenia dzieci potrzebujących pomocy, więc i teraz przybądź do nich i podaruj im dużo fajnych rzeczy . Ja nie mam wiele, ale chętnie podzielę się swoimi zabawkami, książkami , słodyczami” – brzmiał jeden z listów . Inny uczeń napisał: „Witaj! Chciałbym Cię prosić o domy dla powodzian, żeby nie musieli spać już w kontenerach, bo jest w nich zimno, i żeby znowu wiedli normalne życie. Powódź odebrała im domy, a Ty możesz je przywrócić. Byłoby wtedy wspaniale !!!!! Chciałbym Cię prosić o to, żeby powodzianie mieli domy i nie marzli, żeby byli szczęśliwi. A dla mnie: chciałbym tylko zdrowie dla dziadka”.

Organizując ten konkurs, pragnęłam rozbudzić w uczniach wrażliwość, współczucie i dobroć. I udało się. Byłam i jestem z nich dumna. Posunęłam się z moim pomysłem dalej, bo przecież mamy dużą dłoń i ciepłe serce. Po rozmowie z Dyrekcją szkoły, postanowiłam przeprowadzić też zbiórkę żywności, środków czystości, zabawek, ubrań itd. – zrobić to właśnie dla tych potrzebujących osób niepełnosprawnych i tych, których żywioł tak strasznie dotknął. Akcja trwała zaledwie niecały tydzień i przerosła moje oczekiwania. W ciągu dwóch dni mój dom zamienił się w supermarket. Akcja zbiórki potrzebnych rzeczy okazała się strzałem w „10”. Dzieciaki stanęły na wysokości zadania. Dzieliły się nie tylko tym, co kupili im wspaniali rodzice, ale i tym, co sami chcieliby mieć, a czego nie posiadają. Często zaznaczali: „Ja jakoś się obejdę, a oni tego nie mają”.

Wzruszyła mnie pewna dziewczynka. Mimo że sama nie ma wiele, oddała dla powodzian swój prezent gwiazdkowy, który otrzymała w szkole. Powiedziała do mnie: „Proszę to wziąć, to dla dzieci niepełnosprawnych, bo im się bardziej przyda”.

Do akcji spontanicznie dołączyła się również osoba nie związana ze społecznością szkolną – przekazała pewną kwotę na zakup potrzebnych rzeczy. Za co bardzo jej dziękujemy. Ale dziękuję też szczególnie wszystkim DZIECIAKOM i ich RODZICOM za dar z serca oraz NAUCZYCIELOM, którzy poparli i pomagali mi w tej akcji. Szkoła, w której pracuję, jest szkołą integracyjną. Dzieciaki niepełnosprawne, które często same są w trudnej sytuacji, bardzo zaangażowały się w tę akcję. Po prostu wszyscy byli super, jak jedna wspólna rodzina. Myślę, że mogę ten wyczyn nazwać po prostu takim dziecięcym Betlejem. Paczki, które zostały zrobione, były olbrzymich rozmiarów i o bardzo ciężkiej wadze.

Dziękuję WSZYSTKIM za pomoc i za włączenie się w akcję z Zielonym Mikołajem. Mam nadzieję również, że to nie ostatnia akcja z mojej strony oraz moich szkolnych dziecięcych Przyjaciół.

 

                                                                                                                                                                                                               Magda Rzymkowska,

                                                                                                                                                                                                               nauczycielka Szkoły Podstawowej nr 14 z Oddziałami Integracyjnymi im. Adama Mickiewicza w Zabrzu