Dołącz

22 marca 2010

Franek i direct mailing

Miniony czwartek minął w naszym biurze pod znakiem direct mailingu. Tysiące dobrych życzeń nie dotarłoby do adresatów, gdyby nie „Muszka”, „Barney” i 7-miesięczny Franek, czyli nasz najmłodszy Wolontariusz…

Direct mailing to tradycyjne listy-życzenia, które od ubiegłego roku wysyłamy do Darczyńców i Przyjaciół naszej Fundacji. Tym razem okazją do naszego „korespondencyjnego” spotkania z nimi jest zbliżająca się Wielkanoc.

Aby listy mogły trafić do rąk adresatów, potrzebna jest niemała wcale praca (nie skarżymy się, po prostu takie są fakty). Z pomocą Kasi Walaszek oraz dwuosobowego  działu fundraisingu, nadciągnęła dzielna ekipa Adamczyków, czyli „Muszka”, „Barney” i 7-miesięczny Franek. Był akurat czwartek, czyli najlepszy dzień na direct mailing (tak czujemy i tyle). Było składanie kartek, klejenie, adresowanie, spory kawałek dobrego ciasta z bitą śmietaną i radość Franka, która wypełniała biuro Fundacji oraz pobliskie chodniki, ulice i budynki. Opowiadamy o tym z uśmiechem, bo radość była w nas, ale prawda jest też taka, że robota po prostu paliła nam się w rękach. Kilka tysięcy listów przygotowaliśmy w zaledwie kilka godzin. Możliwe, że gdzieś na świecie ktoś inny ma lepsze wyniki, ale to nas akurat jakoś specjalnie nie interesuje. Uważamy – i co nam kto zrobi? – że nasz team był po prostu świetny. Mamy nadzieję, że udało nam się choć trochę tej dobrej energii i radosnych okrzyków Franka zamknąć we wszystkich kopertach. Byłoby miło, gdyby ludzie, otwierając je, po prostu się uśmiechnęli i tego im zresztą z serca życzymy.

„Muszko”, „Barneyu”, Franku, dziękujemy, że byliście z nami! Doceniamy każdą godzinę oraz kilometr przejechany „z” i „do” Bielska-Białej, ale najbardziej doceniamy Waszą obecność… Jak to dobrze, że jesteście!