Drodzy Wolontariusze!
Zwracam się do Was jako matka, kobieta, człowiek.
Lada moment minie 27 lat, odkąd moje życie wykonało gwałtowny zwrot o 180 stopni. Szereg szczęśliwych nowin – ciąża, i to bliźniacza! – nie zwiastował tego, co miało zdarzyć się później: komplikacje przy porodzie, niepewność, w końcu diagnoza jak wyrok: dziecięce porażenie mózgowe. Od tej pory wszystko zaczęło wyglądać inaczej; karmienie, przewijanie, nieustanna opieka, rehabilitacja. Każdego dnia. Do końca życia. Chłopcy rosną, zmienia się rozmiar pampersa, wielkość miski, z której trzeba ich nakarmić, wydłuża się lista leków, które muszą przyjmować. W pewnym momencie swojego życia dochodzisz do wniosku, że nie doczekasz się słowa „mama”, że nie zaprowadzisz dzieci do przedszkola, nie będziesz na ich ślubach, nie doczekasz się od nich wnuków. Ich życie zależy od Ciebie, a Ty musisz zrobić wszystko, żeby to życie było jak najlepsze. Zabiegi rehabilitacyjne, lekarstwa, specjalistyczne ośrodki – niekończąca się spirala. Chłopcy wciąż rosną, czasy się zmieniają, przepisy również: po osiągnięciu określonego wieku synowie tracą prawo do nauki, a co za tym idzie uczęszczania do ośrodka, w którym mogli liczyć na podstawową pomoc. Od tej pory wszystko, co pojawi się w życiu chłopaków, spoczywa na moich barkach. Monotonia dnia codziennego: pobudka, przewijanie, rehabilitacja, śniadanie, szukanie pomocy, obiad, przewijanie, zabawa, kolacja, kąpiel, przewijanie, ułożenie do snu. Dzień dnia. W międzyczasie kilogramy leków, telefony i maile. Pośród nich ten jeden: Fundacja Anny Dymnej „Mimo wszystko”. Możemy Ci pomóc! Dysponujemy grupą wspaniałych ludzi gotowych poświęcić swój czas i energię, włożyć uśmiech w swoją pracę i pomóc. To ludzie, którzy nie są obojętni. To ludzie, którzy wiedzą, że stojąc z boku, nie da się pomóc, że jeżeli nie oni, to nikt nie zmieni tego świata. To ludzie, którzy swoją wrażliwością i empatią mogliby obdarować setki, jeżeli nie tysiące innych, a i tak zostaliby ich pełni. To Wy, Drodzy Wolontariusze. To dzięki Wam, Waszej niestrudzonej pracy, zaangażowaniu, dzięki uśmiechowi i dobroci serca Piotrek i Paweł dostali kolejną drobną szansę. Szansę na rehabilitację, której sami im nie zapewnimy. Szansę na oderwanie się przynajmniej na chwilę. Dziękuję Wam. Dziękuję w imieniu swoim i chłopaków. W imieniu całej rodziny. Dziękuję jako matka, jako kobieta, jako człowiek. Dziękuję za wsparcie dla moich dzieci, dziękuję za nową siłę i wiarę. Siłę do kolejnych 27 lat walki o to, aby każdy kolejny dzień był najlepszym z możliwych dla chłopaków i wiarę w to, że ludzie tacy jak Wy nadal są pośród nas. Jesteście skarbem, jesteście brylantami w czasach egoizmu i obojętności. Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, czas życzeń i nowych nadziei. W związku z tym życzę Wam, aby ogrom dobroci, który dajecie innym, wrócił do Was ze zdwojoną siłą. Sobie nie potrzebuję w tym roku już nic życzyć, dostałam Wasze serce.
Dziękuję!