Dołącz

7 września 2010

„Spotkajmy się” jeszcze raz, czyli Lubiatowo bis u Kazia

W sobotę 4 września zebraliśmy się, by powspominać nasz wolontariacki obóz integracyjno-szkoleniowy w Lubiatowie.

Kraków, kierunek Wzgórza Krzesławickie, ulica Grębałowska. Start godzina 17.00. Wita nas żółty domek z gruszą i pięknymi daliami na podwórku i, oczywiście, niesamowity Kazimierz. Pomału zaczynają schodzić się uczestnicy dwóch turnusów oraz kadra. Jedni są spóźnieni, inni przed czasem. Kaziu szykuje nam atrakcje, chłopcy zajmują się grillem i pieczeniem kiełbasek, dziewczyny rządzą w kuchni przygotowując leczo. Każdy ma swój wkład w przygotowanie spotkania. Kazimierz, chcąc pomóc się nam zintegrować, częstuje winem swego wyrobu. Nie można zapomnieć o spełnieniu obietnicy danej drugiemu turnusowi przez Kasię Walaszek – przygotowanie naleśników. Trochę trzeba było poczekać, by ich spróbować, ale było warto.

Chłopcy zapraszają na kiełbaski. Zasiadamy do stołu głodni i radośni, lecz nie mogło obejść się bez niespodzianek. Kaziu przygotował nam mały kejsik. Każe zabrać nam kiełbaski i zaprasza przed garaż. Otwierają się drzwi garażu i naszym oczom ukazuje się minirakietownia! A dokładnie: luksusowa wersja rakietowni. Kasia W. wraz z Kaziem dokonują uroczystego przecięcia wstęgi zrobionej z papieru toaletowego. Zasiadamy do przygotowanych tam stolików i zajadamy się kiełbaskami. Po posiłku Kazimierz zaprasza nas do złożenia podpisów na pamiątkowej tablicy. To nie koniec atrakcji! Po zregenerowaniu sił rozpoczyna się część konkursowa, składająca się z rzutów lotkami do tarczy oraz rzutów do kosza. W związku z tym, iż konkurs odbywał się w rakietowi, przenieśliśmy się do domu.

Zostaliśmy podzieleni na trzy drużyny: turnus pierwszy, turnus drugi i kadra. Konkurs trwał, poszczególne osoby oddawały rzuty, każdy z niecierpliwością oczekiwał wyników. Oczekiwanie umilaliśmy sobie rozmowami, wspomnieniami z wyjazdu i wspaniałym winkiem Kazia. W domu, ogólnie rzecz biorąc, panowała wesoła atmosfera. I tak wytrwaliśmy do ogłoszenia wyników. Trzecie miejsce – turnus drugi, drugie – kadra, pierwsze – turnus pierwszy. Oczywiście nagród nie zabrakło, każdy dostał medal i dyplom. Po uroczystym rozdaniu nagród nastąpiła część artystyczna. Wspólne śpiewanie, odśpiewanie turnusowych piosenek i odczytanie przez Kazia, ułożonego specjalnie na tę okazję, niesamowitego wiersza. Tak nam upłynął ten cudowny wieczór zakończony jedzeniem leczo i Kasiowych naleśników.

 

I ja tam byłam, śmiałam się i bawiłam.

 

Wolontariuszka Aleksandra Habel
(studentka sztuki ogrodowej na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie)