22 lutego 2013
List do Anny Dymnej napisał jeden z wolontariuszy Fundacji KidProtect.pl, której szef dopuścił się karygodnych nadużyć w dysponowaniu publicznymi pieniędzmi. Ze względu na społeczne znaczenie sprawy i za zgodą wolontariusza, publikujemy treść jego listu, a także odpowiedź prezes Fundacji „Mimo Wszystko”.
List wolontariusza Fundacji KidProtec.pl, który w chwili obecnej pragnie zachować anonimowość: Witam, Pani Anno, zawsze podobało mi się to, co Pani robi, a zwłaszcza te występy Pani podopiecznych. Uwielbiam to. Sam jestem umuzykalniony – podziwiam, ile serca Oni wkładają w swój występ. Może się przedstawię, nazywam się (…) i jestem wolontariuszem Fundacji KidProtect. Piszę jestem – a nie byłem – dlatego, że jestem również moderatorem i administratorem forum fundacji, które staram się utrzymać bez względu na rozwój wydarzeń, bo co winni są ludzie, którzy pokładali nadzieje w organizacji, która stała się ich ostatnią nadzieją w walce o siebie. Robiliśmy naprawdę wiele. Co prawda Kuba już nas opuścił jakiś czas temu, pozwalając jakoś tam działać. To był wolontariat w czystej postaci: czas poświęcony na rozmowy, telefony umawiające spotkania w poradniach, a nawet spotkania w innych miastach. Niestety, rzeczywistość pokazała, że nie wszystko wygląda tak fajnie. Piszę do Pani, bo jest mi przykro, że zawiodła się Pani na osobie, którą szanowałem. Ja również się na Nim zawiodłem. Moje słowa nie mają żadnego konkretnego celu. Po prostu przelewam moje myśli na papier (klawiaturę). Pozdrawiam z szacunkiem dla Pani – (…) List Anny Dymnej do wolontariusza: Drogi Panie, nie dajmy się zniechęcić. Jeśli jeden człowiek nie jest uczciwy, to nie znaczy, że mamy tracić zaufanie do wszystkich. Wiem, że człowiek ma chwile słabości, że jest tylko człowiekiem, ale taki, jak pan Jakub, nie powinien być nigdy żadnym prezesem! Nie potrafię znaleźć dla niego żadnego usprawiedliwienia. On skrzywdził wszystkich, którzy w niego wierzyli, wszystkich, którzy wierzyli w to, co robi: i wolontariuszy, i podopiecznych, i tych, którzy – myśląc, że pomagają – wpłacali swój 1% na Waszą Fundację. Wyobrażam sobie, co Pan musi czuć, skoro ja, wzywana przez media do komentowania tego wydarzenia, nie mogłam powstrzymać emocji. Naprawdę płakać się chce i tak strasznie żal. Ten człowiek swoim postępowaniem także pokazał pogardę i całkowity brak szacunku do wszystkich ludzi, którzy pracują w innych stowarzyszeniach, organizacjach, fundacjach. Do mnie też! I jeszcze pisze, że wierzy w to, że jest uczciwy!!! Myślę, że nie powinniśmy temu człowiekowi poświęcać już ani sekundy. Tyle ważnych spraw mamy do załatwienia, tylu ludzi czeka na pomoc… Ich słabościami i losem powinniśmy się zająć, a nie chwilami słabości tego „uczciwego” oszusta. Trzymajmy się! Nie dajmy się! Ufajmy ludziom mimo wszystko! Wielu jest wspaniałych, dobrych i uczciwych naprawdę, wielu jest godnych szacunku, miłości. Potrzebują pomocy! Musimy być silni i radośni mimo wszystko!!!! Całuję, pozdrawiam – Anna Dymna |