Dołącz

13 listopada 2009

Wakacje Agnieszki Dul

Agnieszka cierpi na dziecięce mózgowe porażenie. Nie często ma okazje odwiedzać miejsca o których marzy… Dzięki pomocy Fundacji „Mimo Wszystko” i dwóch wolontariuszek – Natalii i Kasi, mogła spędzić wakacje nad morzem. Oto jej relacja z tej niezwykłej wyprawy.

Dzięki pomocy Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko” mogło dojść do realizacji mojego wakacyjnego odpoczynku, który trwał od 15 sierpnia do 15 września 2009 roku.

Wakacyjny odpoczynek był realizowany w Pogorzelicy. Niektórzy nawet nie wiedzą, że jest w Polsce taka nadmorska miejscowość, podobnie jak ja nie wiedziałam. Jest to niewielka miejscowość turystyczna położona w gminie Rewal, w powiecie Kamień Pomorski. Położona pośród nadmorskiego lasu urzeka swoim niepowtarzalnym urokiem, przepięknymi pejzażami, czystym powietrzem i wodą, sosnowym lasem, którego zapach unosi się w powietrzu i sprawia, że przez moment przenosimy się w nierealny świat przyrody dziewiczej, fascynującej i pięknej, oraz spokojem. Jest to miejsce magiczne. Kto tam kiedykolwiek pojedzie, zakocha się w tym krajobrazie nadmorskich pejzaży. Bo osobiście zakochałam się w tym miejscu i pokochałam je całym swoim człowieczym sercem. 

Kilka zdań napiszę o ośrodku „Sandra”, w którym podczas miesięcznego pobytu w Pogorzelicy mieszkałam. Jest to ośrodek wczasowo-rehabilitacyjny na 1300 osób. Dysponuje czterema czy pięcioma basenami, dwa baseny kryte i dwa odkryte, saunami, jacuzzi, kortami tenisowymi, zapleczem rehabilitacyjnym i przepięknym ogrodem. Uczestniczyłam w zajęciach rehabilitacyjnych od poniedziałku do piątku, by podtrzymać ciało uszkodzone przez chorobę w miarę korzystnej kondycji. Chodziłam wraz z moją wolontariuszką Natalią, a później Kasią na basen. Chociaż nie umiem pływać i bardzo boję się głębokiej wody, to jednak udało mi się pokonać ten paniczny i codziennie chodziłam na basen. W pierwszych dwóch tygodniach pobytu wraz z Natalią korzystałyśmy z basenu odkrytego, by po wyjściu z niego opalać się na ustawionych wokół basenu leżakach. Musiałyśmy uważać, żeby nie opalić się zbyt mocno, bo oprócz opalania przy basenie chodziłyśmy również na plażę. Cały dzień wypełniony był zajęciami: do południa były to zajęcia rehabilitacyjne, po południu plaża i basen (czasem nawet dwa razy dziennie), a po obiadokolacji razem z Natalią i Kasią szłyśmy do ogrodu odpocząć po całodziennej bieganinie po ośrodku. 

Duże wrażenie zrobił na mnie ogród na terenie ośrodka. Fantastycznie zaprojektowany i zagospodarowany, wpisany w leśny krajobraz Pogorzelicy był wspaniałym opium dla oczu i duszy. W tym ogrodzie można byłoby przebywać całymi godzinami. Bardzo duża liczba ławeczek, huśtawek zachęcały do tego. W centralnym punkcie ogrodu był stawek, który można było podziwiać z mostka. Widok przepiękny, zapadający na długo w pamięć. Ów ogród pozwalał na moment przenieś się we własny świat marzeń, gdzie nikt, oprócz mnie, nie mógł wejść… Różnorodność roślin, wielość gatunków sprzyjała marzeniom. Przyroda w niezauważalny nawet sposób przejmowała kontrolę nad stanem mojej duszy, który to stan był spokojny, ufny i przez chwilkę szczęśliwy. Na tyłach ogrodu znajdowało się mini zoo, w którym można było podziwiać kilka gatunków bażantów, a nawet strusia afrykańskiego. 

W czasie pobytu w Pogorzelicy wraz z Natalią pojechałam autobusem do Kołobrzegu (pomysł był Natalii). Muszę przyznać, że bardzo rzadko mam możliwość jeździć publicznymi środkami transportu, bo zazwyczaj jeżdżę samochodami. Była to dla mnie bardzo miła i dająca wiele wrażeń wyprawa, zresztą prawie całodniowa. Z dodatkową atrakcją, podróżą autobusem. Nigdy nie byłam w Kołobrzegu i ta wycieczka w towarzystwie Natalii pozwoliła mi poznać miasto, które za sprawę festiwali piosenki żołnierskiej jest doskonale znane w całej Polsce.

Za te wszystkie wspaniałe przeżycia i chwile raz jeszcze pragnę złożyć bardzo serdeczne podziękowania Pani Prezes Fundacji „Mimo Wszystko” Annie Dymnej, wszystkim jej pracownikom, oraz Natalii i Kasi za bezinteresowną pomoc wolontariacką podczas mojego pobytu w Pogorzelicy. Mam nadzieję, że nie ostatni… Bardzo serdecznie Wam dziękuję!

Agnieszka Dul